Spadł śnieg, choć liczyłam na dużo więcej. Ale prognozy pokazują ocieplenie, więc nie ryzykowałam i postanowiłam zrobić kilka fotek. Przyniosłam ze strychu wszystkie stare łyżwy i narty. Zniosłam sanie i setki dekoracji, Potem zmęczona zrobiłam kilka fotek i wpadłam na pomysł by pójść do lasu po gałązki. Dwa worki i sekator w ręce . Zimowe buty z tak grubą podeszwą ,że ledwo wciskałam pedał gazu.
Więc auto został na dole , a ja idę sama w ten las. Niby nie jest daleko ale wiecie. Sama to sama. Po krzakach śledy zwierząt. Coś stuknie to ja w stresie ale dzielnie idę dalej bo gałązki są pilnie potrzebne.
I nagle w lesie grupa drwali. Hurrraaa. Jest i ognisko i góra gałązek. Pogadałam z panami , ogrzałam ręce i dostałam trochę kawy. No i mogłam ciąć ile chcę. W moim przypadku ile uniosę. Uniosłam dużo ale ręce mnie bolą nawet teraz jak piszę na klawiaturze.
Z gałązek powstała girlana na werandę. Ma ok 5 m długości. Muszę jeszcze dołożyć światełka. Jutro znów do lasu bo chcę udekorować skrzynki na werandzie. Niby jest już wszystko jest zrobione ale chcę coś świeżego.
Przed altanką stoi choinka na patyku taka spora z zakrzywionym czubkiem. A prawdziwa choinka w domu już chodzi mi po głowie ale jeszcze chyba troszeczkę za szybko. Choć kto wie . Może ...
Kiedyś na targu kupiłam grube , wełniane skarpety. Gryzą tak samo dobrze , jak grzeją Ale są raczej moją dekoracją i biegałam z nimi po całym ogrodzie, bo chciałam zrobić zimowe fotki.
Stare łyżwy zbieram od lat i uwielbiam je rozwieszać w różnych miejscach w ogrodzie, na werandzie i w altance.
Moje stare sanie były w opłakanym stanie. Wyczyściłam, pomalowałam metal, a deski uzupełniłam. Dziś są moją najpiękniejszą dekoracją i choć nie można na nich jeździć to są dla mnie bezcenne.
Mam dla Was super przepis na czekoladowe ciasto , które smakuje lepiej niż najlepsze praliny. Właśnie czeka na zdjęcie . Jutro wrzucę fotki i przepis.
Do jutra. Ściskam Kasia