U nas inny świat. Zielono. Nasze płuca, płuca dla naszego domu.
Stara szafa w tle i cały ogrom skarbów zbieranych przez 3 pokolenia. Pełna jest , zbyt pelna. Ale skarby więc tak zostanie.
Kicia na parapecie to stały widok.
Na parapecie waga od Pani Zosi. Ach ta Pani Zosia ileż ona nam skarbów podarowała.
A ja tak wędruję po domu. Tu wypiję herbatkę, tam przycupnę z kawą. Tam kubek zostawię , a statyw pod sofą upchnę. Cały czas mi coś w głowie się rodzi i lecę , planuję , piekę i układam. Czy ja się kiedyś nudziłam? Nigdy. Nawet sam z sobą potrafię się dobrze bawić.
Dziś z Bartkiem wąchaliśmy przyprawy korzenne na jutro na lekcje. Wie dobrze który cynamon, które gwoździki ...hi hi a nawet ,że imbir rośnie u nas w ogrodzie...co jest całą prawdą , bo rośnie w szklarnii.
To chyba największe kokosanki jakie jadłam. Ha ha ha....
A koza grzeje cudownie. Uwielbiam prawdziwy ogień. Żadne ogrzewanie nie ma szans. Choć grzejemy gazem , a i tacy się zdarzają,że pytają ze zdziwieniem ..to wy macie gaz w domu.
Tak mamy i gaz i prąd i nawet internet ale mamy też stare belki, stare meble i lniane serwety. Mamy koronkowe narzuty na łóżku i starą cegłę w kuchni.
W łazience rośnie anginka uskubana u znajomej, Przycięta niedawno bo była zbyt wysoka.
Koronkowe zazdrostki i stare skrzynkowe okno.
Drzewko szczęścia też z mojej rozmnażalnii.
Stara szafka od Babci w łazience. Jest z nami od zawsze. Zawsze zostanie. I pachnie lekami od babci. Boże tyle lat a ten zapach został. I niech będzie dalej.
Ale miało być słodko, a ja się tu rozpisałam.
Kokosanki lubimy i to bardzo. a jak połączyć je z czekoladą to jest przepysznie.
Piernikowe gwiazdeczki na kubeczki używam całą zimę.
Kokosanki z przepisu
Dołożyłam trochę startego marcepanu i oblałam czekoladą.
Zrobiłam duże, za duże. Użyłam łyżki do lodów i choć pyszne to trochę za duże ale pyszne i zjem 3 na jeden raz.
Lubię kawkę na werandzie choć dziś wieje i to była bardzo wątpliwa przyjemność. Ale kawka zaliczona.
Do zobaczenia jutro.
Cudownego wieczoru. Kasia