Hej, jestem wreszcie w blogowym świecie. Jak opublikowałam tego posta , to okazało się ,że wyszło nowe wydanie Green Canoe KLIK i nawet mam w nim swój malutki udział, bo zrobiłam dla Was serwetkowego zajączka z ogonkiem. Zapraszam serdecznie do poczytania cieplutkiego jeszcze magazynu od naszej blogowej koleżanki Joasi.

Nie było mnie trochę, bo jak się pewnie domyślacie jestem w naszym polskim domku. Pogoda dopisuje i pracujemy w ogrodzie. Ja przerabiam, przesadzam, plewię i dosadzam. W wolnej chwili łapię za aparat i pstrykam kilka fotek. Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką etażerki i filiżanek w angielskie róże. Cztery wielgachne filiżanki , wspaniałe do dużej kawy z mlekiem, do tego podstawki. Super.
A etażerka jest boska, szczególnie gdy leży na niej domowy jabłecznik.
Uwielbiam różne ciekawe i inne rozwiązania, więc chętnie sadzę kwiaty w filiżankach.
Jako dekoracyjny dodatek do ciasta użyłam świeżych kwiatów brzoskwini, która w tym roku pięknie kwitnie i jak nie będzie mrozu ... to będziemy mieli bardzo dużo brzoskwiń:-)
I kwiatek na spodeczku też musi być.
Miło jest usiąść choć na chwilkę w ogrodzie, pod pergolą i wypić kubek kawy. To dla mnie wielki luksus, bo jako niespokojna dusza ciągle biegam i stale coś robię. A to zobaczę ,że trzeba wyrwać chwasty z rabatki, to trawka przerasta przez żwir na drodze, to coś gdzieś leży, to ktoś coś chce... i tak ciągle.
Dziś rano pobiegłam do ogrodu z aparatem i kubkiem kawy. Popstrykałam sobie fotki, zaplanowałam dzień i to była moja spokojna chwila, tylko dla mnie.
Fajnie jak na stole stoi coś ładnego. Lubię ładne dodatki , świeże kwiaty. Dużo skarbów kupuję na targach staroci, w internecie lub marketach. Ten różany zestaw kupiłam tu KLIK
Gdy rano byłam w ogrodzie to ptaki pięknie śpiewały. Mieszkamy niby w miasteczku , ale mamy tu spokój jak na wsi. A wiecie, że mamy w ogrodzie gołębnik i prawdziwe , latające gołębie? Ale to w innym poście.
Zaszalałam i kupiłam trochę kwiatów. Obsadziłam nimi rabatki, donice, metalowe balie, stary nocnik i inne ciekawe pojemniki.
Bratki i fioletowe dzwoneczki posadziłam do starego nocnika. Dostałam go w prezencie od byłej właścicielki domu. Piękny, biały , emaliowany, poobijany.
Konewka poniżej została pomalowana farbą akrylową w kolorze śnieżnej bieli, a te maleńkie kwiatki powycinałam z serwetek i przykleiłam na ... białko kurze. Ma już chyba 3 lata i ciągle pięknie wygląda. Co prawda nie nadaje się do podlewania, bo ząb czasu uszkodził jej dno, ale jako werandowa dekoracja sprawdza się świetnie.
To nasze pierwsze pisanki. Zrobiła je moja mama. Są w różnych kolorach i wzorach. Chyba najbardziej podobają mi się te pastelowe.
Ta śliczna konewka wędruje ze mną po całym ogrodzie. Tak bardzo mi się podoba, że ciągle ją przestawiam.
A te fotki w kolorze jasnej zieleni zrobiłam na naszej werandzie. Będąc z Bartkiem na spacerze, nazbierałam takich maleńkich kwiatuszków w kolorze żółto - zielonym. Włożyłam je do maleńkich flakoników, a flakoniki położyłam na paterze. Do tego kolejne pisanki od mojej mamy i dekoracja w pięknym wiosennym odcieniu zieleni cieszy nasze oko.
Oczywiście nie mogło zabraknąć żółciutkiej forsycji, której wreszcie w ogrodzie mam pod dostatkiem. Kupiłam jeden mały krzew i sama go rozmnożyłam. Bardzo szybko się ukorzenia, pięknie rośnie , a najważniejsze - zdobi ogród na wiosnę.
Ale wracając do altanki, będzie ona połączona ze szklarnią przesuwnymi drzwiami, a to po to ,że gdy będzie zimno to rozpalę w piecyku w altance, otworzę drzwi do szklarni i moje roślinki będą miały cieplutko:-). Pamiętacie jak w zeszłym roku obsadziłam cały foliak i nagle przyszły mrozy, a ja siedziałam tam i paliłam świeczki by wszystko nie wymarzło!!! Ale wszystko przeżyło.
No i do szklarni będę mogła wejść po schodkach z podkładów kolejowych ( plany na wczesne lato, bo szukamy podkładów) potem będzie piękny wiejski płotek z ciosanych kawałków drewna( jupi przyjechał z nami z Niemiec i zajmował w aucie tak dużo miejsca,że Bartkowy wózek nam nie wszedł i musieliśmy kupić drugi:-)) hi hi) Płotek osłoni kompostowniki i nada wiejskiego klimatu w ogrodzie. Ale się cieszę , nie macie pojęcia. A wszystko to dzięki mojemu mężowi, który dzielnie walczy z konstrukcją altany, ciosa belki, docina i i i ... ale to na osobny post.
A ja razem z moją mamą plewię i przycinam wszystko w ogrodzie. Mojej mamie idzie to tak sprawnie,że jest w plewieniu niezastąpiona. Nawet Bartek siedzi z nami w ogrodzie i bawi się ziemią. Arka mama codziennie bierze go na długi spacer , więc mam więcej czasu dla ogrodu. Bez naszych mam, nie byłoby szans zrobić tego ,co my zrobiliśmy przez te kilka dni..
Ale powiem Wam,że jedna ścianka altany już stoi. Będzie bajkowoooo. Ale to zobaczycie za kilka dni.
I jeszcze jedno , pamiętacie mój blogowy konkurs KLIK , nagrodą są trzy bukszpanowe wianki z wielkanocnym akcentem. Wianki już gotowe, czekają sobie na ławce w ogrodzie. W sobotnim poście ogłoszę do kogo uśmiechnęło się szczęście i dostanie wielkanocny wianek. Bartek małymi rączkami wylosuje trzy osoby, które komentowały moje posty od tego posta http://dompodbrzoza.blogspot.com/2014/03/wianek-serce-z-sianka-i-stokrotki.html do dzisiejszego posta.Życzę szczęścia w zabawie, a dziś już kończę , bo muszę się trochę wyspać , bo jutro znów działamy w ogrodzie.
Pozdrawiam serdecznie Kaśka