Nie było mnie od wakacji. Zbierałam się do napisania bloga ,ale jakoś zawsze coś, a to trzeba coś upiec, ugotować, zrobić zdjęcia, opisać... dużo pracy. Instagram jest szybszy, Klik zdjęcie, klik kilka słów tak między kawą ,a kolejną kawą.
Dzień specjalnie nie wydłuża się , choć w weekend było o godzinkę dłużej i może to pomogło w napisaniu tych kilku słów i załadowaniu setek zdjęć.Ale potem padł internet i dopiero w poniedziałek w południe Arek naprawił uszkodzony kabel HURRA .
Dwa tygodnie temu w notesie zapisałam ,że chcę napisać bloga. Zrobiłam listę tematów, zdjęć itd. Potem systematycznie to realizowałam. Jednego dnia zakupy. Kolejnego zdjęcia z dyniami, zdjęcia z dekoracjami, gotowanie dyni, dżemy ,zupy itd.
Gdy po całym tygodniu z dyniowymi przysmakami postawiłam przed mężem frytki z batatów - spytał grzecznie czy to z dynie...hi hi... biedny dał radę ale to chyba na tyle z tą dynią. Zrobimy przerwę od pomarańczowego jedzenia.
Ogród w tym roku trochę na drugim planie, bo praca zabiera mi cały wolny czas. Sklep internetowy potrzebuje dużo i systematycznej pracy. A przed sklepem remont ulicy, nowe rury, kostka i wszędzie kurz i pył. Chyba możecie sobie wyobrazić te tumany kurzu, które czekają na moment otwarcia drzwi i goszczą się w białym sklepiku. Okropność, wycieranie, obcieranie, przecieranie i mycie. A gdy to ogarnięte to w ogrodzie ciemno. A potem trzeba wyjechać. I tak w kółko. Dobrze ,że jest moja mama i dzielnie pomaga, ogarnia i pakuje paczuszki. Kurier nawet nie ma gdzie stanąć przed sklepem.
Ale będzie pięknie.
Rozgośćcie się proszę przy kawie i kawałku jabłecznika. A ja opowiem co u nas nowego.
Zbieram wszelkie dary natury, robię przy tym sporo bałaganu ale radocha na całego. Nazbierałam żołędzi i po doświadczeniach z lat ubiegłych wiem, że odpadają od czapeczek. Postanowiłam je zabezpieczyć płynnym woskiem z roztopionych kawałków świeczek. Zbieram resztki świeczek, bo przetapiam na nowe albo "lakieruję" nimi szyszki, róże , pomarańczowe lampiony miechunki.
Polecam bo dekoracje mają inny kolor, a i dłużej się trzymają.
Idąc ulicą znalazłam taki kawałek rurki . Cienka ale elastyczna. I już myśl . Będzie to baza do wianków. Zbieracz jestem okropny ;-P.
W rurkę włożyłam drut. Wszystko owinęłam taśmą dla elektryków i baza gotowa. Potem do ogrodu po bluszcz i do lasu po żołędzie. I tak powstał wianek.
Ogrodowe jabłka pięknie obrodziły. To był dobry rok. Musy jabłkowe są wyjątkowo słodkie i aromatyczne. Do jabłecznika prawie nie dodawałam cukru. No puder jest ale to co innego.
Lubię te zwykłe jabłka. Nie są perfekcyjne ale mają swój urok.
Wrzosy jak zwykle na kuchennym parapecie. Lubię je i zawsze przesadzam do ogrodu. Niestety mam złą ziemię dla wrzosów i zazwyczaj przeżywają jeden sezon.
W ogrodzie dużo pracy, ale jakoś robię to wszystko ostrożniej. Gdy ostatnim razem wpadłam do ogrodu i zrobiłam wycinkę to miesiąc leczyłam przesiloną rękę od sekatora. Znacie...? ten ból...
Ktoś ma ochotę na herbatkę z jabłkiem? To ostatnio mój hit. Nie tylko taki plasterek w herbatce ale też jabłka w karmelu od mojej mamy.
Zbiory były obfite. Ciągle zbieramy jeszcze pomidory i zioła.
Były pierwsze orzechy z naszego drzewka, które z jednym listkiem sadziłam gdy kupiłam dom. Dostałam takiego orzeszka od kolegi na start, bo jakoś nic nie miałam poza tą jabłonką , różą i drzewami przed domem.
I rósł ten orzech 12 lat. I nareszcie jest dorosły na tyle by wydać plon. Orzechów było sporo.
Małe bo susza ale własne.
Zebrałam je , a potem jakoś mi się zrobiło szkoda tych zwierzątek i nasypałam im orzechów. Niech jedzą, I jedzą tylko skorupek to już nie łaska posprzątać. Natura;-)
Wiecie ,że mieliśmy wiewiórkę o imieniu Zenek. Arek uratował i odchował w klatce. Piła mleczko i zbieraliśmy jej młode orzechy laskowe. Uwielbiała też słonecznik i biszkopty. Dawała się głaskać i bardzo, ale to bardzo chcieliśmy ją zatrzymać, ale to dla niej więzienie. Więc wystawiliśmy klatkę pod drzewo i gdy lekko podniosłam klatkę Zenek uciekł tak szybko,że nawet nie jestem pewna gdzie dokładnie. Szkoda . Przychodził potem gdy wołaliśmy Zeniuuuuu ale teraz już go nie widać . Zapomniał o nas i żyje w szczęśliwym, wiewiórkowym świecie. Gdy były upały stawiałam Zenkowi wodę pod drzewem. Pił i on i inne wiewiórki. Też jeże. Jeża mamy jednego koło altanki, ale rodzice mają stadko. Malutkiego jak myszka od komputera moja mama znalazła przy ulicy. Mieszkał u rodziców i kilka dni pojechał do pana Jerzego od jeży.
Miało być o dyniach. Więc sadzę je sama, ale też kupuję,. Zebrałam bardzo dużo nasion i na wiosnę obsieję nimi ogród mojej babci. Będzie pięknie. Dyniowe nasionka przechowuję w torebeczkach. Wczoraj do południa robiłam papierowe torebki i papieru do pakowania. Znajoma wyrzuciła ten papier ale mi jakoś tak bardzo się spodobał,że go schowałam chyba na dwa lata. Wczoraj wyprasowałam, powycinałam, posklejałam i mam torebki. Z Arkiem posortowałam nasionka i wkrótce zobaczycie moją skrzyneczkę z nasionkami.
Dyniami dekoruję dom i ogród. Najbardziej lubię takie naturalne dekoracje.
Te żółte słoneczniki to topinambur. Niestety musiała go wyprowadzić z ogrodu bo rozrastał się niesamowicie,
Dynia muszkatołowa moja ulubiona i chyba najpiękniejsza.
A jak dynie to i zupa. Robię ją na dwa sposoby.
Przepis nr 1
ZUPA DYNIOWA NA OKO;-)
Kawałki dyni gotuję z odrobiną wody, dodaję imbir, cynamon, sok z limonki, mleko kokosowe . Doprawiam i gotowe. To szybka , bardziej egzotyczna wersja. I chyba bardziej mój smak. Do tego grzanki, albo czarne orzechy. Trochę oleju z pestek dyni. Szybko i smacznie.
ZUPA DYNIOWA DOKŁADNY PRZEPIS
Przepis nr 2.
600g dyni muszkatałowej
700 ml bulionu
150 ml śmietanki 30%
1 łyżka curry
1 ząbek czosnku
1 plaster imbiru
40 g zimnego masła ( najlepiej brązowego) przepis poniżej.
Dynię obrać, pokroić i ugotować w bulionie. Następnie wlać śmietankę, doprawić curry. Do małego woreczka włożyć czosnek i inbir i jeszcze chwilę pogotować. wyjąć woreczek, dodać masło, doprawić.
Podawać z czarnymi orzechami.Pycha.
BRĄZOWE MASŁO
250 g masła rozpuścić i podgrzewać na wolnym ogniu aż zrobi się lekko brązowe i pachnie orzechami. Przelać przez sitko wyłożone ręcznikiem papierowym. Przechowywać w lodówce. Idealne do smażenia bo się nie przypala. Pięknie pachnie.
A do zupy dodaję olej z pestek dyni, ziarenka podprażonej dyni albo czarne orzechy włoskie. Znacie?
CZARNE ORZECHY
1 kg zielonych orzechów włoskich zebranych w czerwcu!!!!
1 laska wanilii
1,4kg cukru
3 goździki
łyżka ziela angielskiego
1/4 łyżeczki startej gałki muszkatałowej
1/2 łyżeczki soli.
Orzechy zebrać w rękawiczkach i przebić wykałaczką w kilku miejscach. Wykałaczka powinna spokojnie przebić orzecha. Gdy zatrzymuje się na skorupce , niestety jest już za późno.
Orzechy zalać zimną wodą i odstawić w ciemne miejsce. Codziennie zmieniać wodę i tak przez 2 tygodnie. Ale uwierzcie warto;-)
Orzechy zalać zimną wodą i gotować 30 min. Odcedzić. Przelać zimną wodą . Odcedzić.
1/2 l wody, 1,4 kg cukru i przyprawy doprowadzić do wrzenia. Wrzucić orzechy i odstawić.
Następnego dnia zagotować i przełożyć do słoiczków. Słoiki pasteryzować ok 40 min. Odstawić na 6 miesięcy..
Idealne na prezent . Najlepiej zrobić je w małych słiczkach. Rarytas;-) Polecam i naprawdę to nic skomplikowanego.
CZARNE ORZECHY MARYNOWANE
A gdy znajdę takie opuszczone skorupki, to też odkładam do dekoracji.
Słodko wygląda choć ślimaków nie cierpię w ogrodzie. Ale mam sposób na sezon 2019 ;-))))paski blachy miedzianej od blacharza. I będzie po kłopocie.
Miło usiąść choć na chwilkę i napić się herbaty. I nie myślcie sobie,że przesiaduję przy herbatce całymi godzinami. Nie nie. Piję w biegu pomiędzy wszystkimi czynnościami.
Pomocnik w zbieraniu orzechów też jest.
Bartek więcej rozrabia niż pomaga, ale pozuje do zdjęć i wcina się w kadry, Każde zdjęcie musi zobaczyć.
Mama mogę też na drabinę?
No jest model z niego.
Mamy taka fajną aluminiową miskę. Ogromna. Praktyczna do większych imprez gdy trzeba zamarynować mięso lub robić przetwory i gdzieś to wszystko wymieszać. W misce szorowałam orzechy. Były takie szare , a takich nie lubię. Zalałam wodą, wyszorowałam i wysuszyłam w piekarniku. Potem wrzuciłam do miski i wstawiłam lampion. Taka chwilowa dekoracja.
Takie liście platanów zbieraliśmy w Prowansji. Piękne. Oczywiście zasuszyłam;-)
Dyniowe szaleństwo jest wszędzie. Ja najbardziej lubię przejeżdżać przez niemieckie wioski. Tam jest najpiękniej. Rolnicy robią dekoracje z natury. Prosto i pięknie. Zazwyczaj dynie na sianie, jabłka, jakaś prosta świeczka. Dla mnie mega fajne.
A tak wygląda nasz domek na drewno kominkowe. Na dachu kamienie z naszych gór. Kilka skalniaków i dzikie wino. Piękne, czerwone. Uwielbiam. Tu ma zaciszne miejsce i listki wiszą bardzo długo.
Doniczki to stała ekspozycja. Taki babciny klimacik, który kocham z całego serca.
Lampka oliwna pod kolor do jesieni i plastikowego drapaka, który się złamał niestety. Nie lubię plastiku i staram się mieć metalowe narzędzia ale ten jest lekki i bardzo wygodny.A przy dużym ogrodzie takie ułatwienie jest bardzo ważne. Do tego mamy drobny żwirek na drodze w ogrodzie. Bartek jeździ autami i robi spore koleiny, więc Arek szybko przegrabi i wygląda porządniej.
A to my z Bartkiem w jesiennym słoneczku. Potargani od wiatru bo wracamy z ogrodowych zbiorów.
Koszyk na szyszki od mojej babci z piwnicy. Jedna z najpiękniejszych dekoracji w sezonie jesień zima.
Wszędzie te szyszki. Zbieramy w trójkę ja, moja mama i Bartek. Bartek systematycznie przynosi z przedszkola więc się nazbierało;-)
Koła drewniane mamy w naszym ogrodzie kilka lat. Są pod dachem więc świetnie się trzymają. Mają ten klimat.
Szyszki , szyszki i co potem. Potem to tak. Te brzydkie idą do kominka na rozpałkę , te ok do ogrodu pod róże zamiast kory, a te piękne na strych . Tam czekają na następny sezon.
Niebieska plama to astry. Od babci z ogrodu. Rozrosły się już pięknie.
To nasz kącik pod orzechem. Obok jest grill . Fajne zaciszne miejsce. Ukochane jesienią.
Liście zostają do wiosny. Tak dla wszystkich żyjątek . Niech będzie im cieplutko. A i rośliny ekologicznie okryte na zimę. Wiosną liski zbiorę na kompost.
Takie widoczki mamy gdy siedzimy pod orzechem na tej ławeczce. Na samej górze jest punkt widokowy i krzyż. Kto nie był w Bardzie zapraszam.
Penie już ostatnie kwiaty w ogrodzie. Nasion dużo więc na wiosnę będą rozsady.
Jabłuszka od sąsiada. W naszym ogrodzie w tym roku nie urosły. Chyba moja wina. Zbyt ostre cięcie . Ale czasami trzeba.
A w domu milutko. Świece, ciasto z kasztanami. Jadalne kasztany przywiezione z Francji.
Lubię jabłka ułożone na parapetach. To takie zjadliwe dekoracje.
Znacie dyniowe latte?
Przepis dla miłośników dyniowych smaków.
DYNIOWE LATTE
Potrzebujemy przyprawę
PUMPKIN PIE SPICE
10 g cynamony, 5 g imbiru, 15 g gałki, 1 łyżeczka goździków. Najłatwiej użyć zmielonych przypraw i wymieszać. Można też zatrzeć świeże laski cynamony, gałkę , suszony imbir ....
Mieszamy wszystkie składniki i przechowujemy w słoiczku.
Dodajemy do kawy lub potraw z dyni.. Do ciast, ciasteczek. Polecam.
Potrzebujemy jeszcze muss z dyni
MUS Z DYNI
1 kg dyni muszkatałowej lub innej pokrojonej w kostkę
kawałek imbiry
Dynię przełożyć na blaszkę, dodać plastry imbiru. Przykryć folią aluminiową i upiec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez godzinę. Zmiksować . Można pasteryzować i przechowywać na zimę. Można zamrozić. Idealny dodatek do szybkiej zupy, kawy lub ciast.
DYNIOWE LATTE
Potrzebujemy bazę , którą możemy przechowywać do tygodnia w lodówce.
250ml mleka
250 ml śmietanki 30%
2 łyżki musu z dyni
1/4 łyżeczki cynamony
1/4 łyżeczki przyprawy pumpkin pie spice
Wszystko wlewamy, wrzucamy do słoika. Zakręcamy i roztrzepujemy aż wszysstko się połączy. Można posłodzić 2 łyzkami miodu. Dodajemy do kawy. Resztę przechowyujemy w lodówce , ale przed każdym użyciem, roztrzepujemy do wymieszania składników.
A może ktoś ma ochotę na sok z pomarańczowych owoców.
Mus z dyni to już mój numer jeden. Robię w słoiki lub mrożę.
Orzechy do skubania na ogrodowym stoliku.
Gotuję zupę dyniową i odkładam do słoika . Jest na..... potem......
Lubcie listki ginko. Mamy o ogrodzie całkiem spore drzewko. Piękne i ponoć chroni mieszkańców.
DŻEM DYNIOWEY
500 g musu z dyni
150 ml soku jabłkowego
500 g jabłek
1 cytryna
1 laska cynamonu
500 g cukru żelującego 2;1
Mus z dyni zagotować z sokiem jabłkowy, dodać starte jabłka , cynamon, sok z cytryny , cukier żelujący. Gotować 2-3 minuty. Wyjąć cynamon. Przełożyć do słoiczków. Odwrócić dnem do góry. Smacznego. Są pyszne.
Jeszcze kilka migawek z naszego ogrodu.
Oczywiście dynia wylądowała na kamieniach.
Kochani życzę Wam pięknej złotej jesieni i niech trwa bardzo długo. Żegnaj październiku. Witaj listopadzie, witajcie świece, kocyki, strzelający kominku i wszyskie ciepłe wieczory w blasku świec. Zaczyna się piękny okres domowych radości i świątecznych zapachów , które już wkraczają dio kuchni. Herbatka z cytryną i goździkami, kakao z cynamonem , pachnącew ciasteczka....uwielbiam.
Przesyłamy Wam wielkie buziaki, słoneczne uśmiechy i do zobaczenia w kolejnym poście.
Znajdziecie nas na instagramie jako katrindeco1 lub kredensbabcihelikowalczyk ( profil bardziej związany ze sklepikiem internetowym do którego zapraszam serdecznie Kredens babci Heli klik
Zapraszam serdecznie i oczywiście będzie mi bardzo miło jak zostawicie komentarz.
Uściski Kasia
Hejka :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie... aż sobie westchnęłam... bardzo klimatycznie. Dzięki za dyniowe przepisy, pozdrawiam :D
Spędziłam piękny wieczór razem z Wami w Waszym klimatycznym ogrodzie:)))U mnie dynia również gości bardzo często:)ostatnim hitem jest sernik z dynią który właśnie się studzi,a dodatkowo "kulki mocy"z dynią:)))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOczu nie mogłam oderwać od tych zdjęć. Dosłownie od każdego, kolejnego. Piękna ta jesień w Twoim kadrze. Przepis na orzechy zapisałam sobie. Mam nadzieję, że nie zapomnę o nim w czerwcu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję, że czasem udaje Ci się znaleźć czas i zrobić Nam wielką niespodziankę. Bartek- skóra zdarta z tatusia. Rośnie Wam jak na drożdżach. Miło patrzeć. Zdjecia jak zwykle piękne. Miło było znów je oglądać. Do zobaczenia. Do następnego razu.
OdpowiedzUsuńcoś namieszałam ;) z komentarzem najpierw był podwójnie teraz nie ma wcale.... zdjęcia przepiękne :) moje pytanie do czego stosujesz czarne orzechy???
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńJestem tutaj przez przypadek i zostanę dłużej, tak mi tu dobrze:)
Swojsko, milo, smacznie, kwiatowo- tak lubię:)
W tym roku po raz pierwszy z dyni robiłam keczup- polecam.
Tymczasem najserdeczniej pozdrawiam:)
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
przepiękne zdjęcia i ogólnie genialny reportaż :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia fenomenalne, ten klimat wspaniały-zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńCiepła zupa dyniowa zawsze kojarzy mi się z jesienią, mniam... a zdjęcia są przepiękne, czuję fachową rękę i dobry sprzęt :)
OdpowiedzUsuńMmmmm... Dyniowa zupka, szczególnie z dodatkiem mleka kokosowego i świeżego chilli. Patrząc na te zdjęcia mozna się rozmarzyć i poczuć smak dania :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRobisz piekne zdjęcia. Dynia jest super , moje ulubione to zupa dyniowa i bydyń dyniowy, najlepiej z gatunku Muscat
OdpowiedzUsuńZupa dyniowa, konfitura ze śliwek i placek ze śliwkami oraz przepiękne kolory - to oznaki jesieni, którą tak uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuń