Długoooo mnie nie było, ale jestem znów w blogowym świecie. Pełna energii i nowych pomysłów.
Czas w Polsce minął bardzo szybko, choć było to ponad trzy tygodnie.
Zmieniło się bardzo wiele, ale o tym wszystkim dowiecie się w odpowiednim czasie.
Nasza ogrodowa altanka już skończona na tip top. Zobaczycie ją już wkrótce.
Ale wracam do codzienności i właśnie dwa dni temu ze spaceru przyniosłam cały kosz kwiatów czarnego bzu.
Natychmiast zrobiłam kilka fotek , a następnie przygotowałam pyszny syrop.
Przepis na syrop z kwiatów czarnego bzu
ok 40 kwiatostanów czarnego bzu
4 cytryny
3l wody
3 kg cukru
80g kwasku cytrynowego
Kwiatki odcinamy od grubych łodyżek, cytryny kroimy w plastry.
Wodę, cukier i kwasek podgrzewamy do czasu gdy wszystko się rozpuści.
Następnie odstawiamy do przestudzenia.
Kwiaty i pokrojoną w plasterki cytrynę zalewamy syropem i odstawiamy w chłodne miejsce na trzy dni. Szklane słoje są moim zdaniem najlepsze, bo są szczelne i ładnie wyglądają.
Po trzech dniach wszystko odcedzamy przez sito , a następnie przez lnianą ściereczkę.
Syrop jest już gotowy , ale ja gotuję go jeszcze trochę i redukuję ilość płynu by był gęsty. Gorący wlewam w małe słoiki i po zakręceniu odwracam do góry dnem. Wtedy mam pewność ,że syrop długo zachowa świeżość.
Trochę syropu trafia do ładnych butelek i ten przeznaczam na bieżące zużycie.
Kiedyś robiłam syrop trochę inaczej, bo kwiaty na oko zalewałam wodą i odstawiałam na dzień w słoneczne miejsce. Ktoś kiedyś powiedział,że wtedy kwiaty rozkwitają i syrop ma więcej aromatu. Jedyna różnica to taki syrop jest ciemniejszy od poprzedniego. Ale to już kwestia gustu.
Syrop pijemy z zimną wodą, plasterkiem cytryny listkiem mięty i dużą ilością lodu. Pyszny na upalne dni.
Do czarnego bzu jeszcze wrócę, ale teraz zapraszam na relację zdjęciową z ogrodów Kapias.
Przyjechałam tam bo jechałam do rodziny , a do ogrodów musieliśmy zboczyć ok 50 km. Radocha, piękna pogoda, aparat naładowany. Podjeżdżamy i idziemy na obiadek do restauracji w ogrodzie. Bartek pożera zupę z marchewki i pomarańczy, Arek tradycyjnego schabowego , a ja z radości nie mogę jeść , piję tylko kawę. I nagle katastrofa - pada deszcz. Normalnie ciemne niebo i szansy na polepszenie nie widać.
Arek mnie pociesza,że przejdzie. Czekamy. I co nic dalej pada. Krótka decyzja do auta po parasol. Parasol w domu. Bryyy . Pech. Stoimy w altance przy stawie i podziwiamy krople deszczu wpadające do wody.
Ja mam minę jak smutny spaniel. Gdyby nie aparat to bym biegała w deszczu po ogrodzie. Co za pech. Mówię do Arka,że pójdę na kolanach do kościoła by tylko przestało padać. On się śmieje.
Wracamy do centrum ogrodniczego. Kupujemy piękną różę dla cioci i dwie trawy Miskanty olbrzymie , które pani Kasia poleca i gwarantuje,że pięknie wyrosną, nie jak te, co kiedyś kupiłam na allegro.
I nagle widzę w rogu kosz i parasole do wypożyczenia. Huraaaaa Mamy parasole, Bartek siedzi grzecznie pod folią. Idziemy zwiedzać. Ja mam uśmiech od ucha do ucha. Aparat w gotowości, Arek pcha wózek:-)))
Piękne te krople deszczu na stawie. Piękne też lilie wodne.
I jest cel mojej wyprawy. Ogród wiejski. Piękne wiejskie róże przewieszone przez stary płot ze sztachet. I jest piwniczka. Ojej ale cudna.
I mała kapliczka , a nawet stary ul.
I ten stary domek. Cudnie. Odwracam się jeszcze i pstrykam kilka fotek piwniczce. Bardzo podobają mi się te różne naczynia obok.
Na domku wiszą kosze i różne inne stare dodatki. Piękne kwiaty. Wszystko podziwiam z biciem serca.
Stare naczynia i drewniane gonty- moje klimaty.
Gonty mnie zachwycają, Są piękne. Nasze na altance są inne , ale też świetnie wyglądają.
Idziemy dalej.
Piękne żywopłoty, stare cegły i żurawki.
Perfekcyjny ogród, angielskie klimaty, bukszpanowe żywopłoty.
Zdjęcia robię z jednej ręki bo w drugiej mam parasol, a deszcz ciągle pada. Jedyny plus,że nikogo nie ma w ogrodzie i jest cały tylko dla nas,
Podziwiam wszystko, zadbane rabaty, zdrowe róże , piękne byliny.
Śliczna rabata z funkiami ( hostami).
Wchodzimy do włoskiego ogrodu. Tam na ceglastej ścianie widzimy w miejscach okien piękne malunki. Arek mówi ,że mamy jeszcze stare cegły i może taką ściankę wybudować , a nawet pokazuje,że namaluje podobny obrazek. Trzymam go za słowo i pokazuję na dowód zdjęcie poniżej.
I tu niespodzianka, mają też podkłady kolejowe. I to jak pięknie zrobili z nich schody. Szkoda,że mój ogród jest już zagospodarowany, ale może z przodu...., może kiedyś...
A ten fajny domek, trochę jak z bajki.
Ale zielony dach mnie najbardziej interesuje. Kiedyś na naszym domku na drewno kominkowe zrobimy podobny. Ale to kiedyś , bo teraz odpoczywamy po pracach altankowych.
Bartek zachwycił się fontanną.
Ja wracam jeszcze na chwilkę do wiejskiego ogrodu. Ten jest najbliższy mojemu sercu.
Gniazdo dla bociana, też chcę takie.
Arek puka w gonty. Bardzo mu się podobają.
To była bardzo miła wycieczka. Do domu wróciłam z głową pełną nowych pomysłów.
Życzę Wam miłej i słonecznej niedzieli.
K
U mnie też słoje z syropem nastawione :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wycieczki, piekne widoki!
Mimo deszczu wycieczka i tak się udała. Pozdrawiam
UsuńKaśka
Zdjęcia słoiczków z kwiatami bzu oraz cytryną mistrzostwo świata :))
OdpowiedzUsuńOgród wiejski mój też ulubiony, piękny bardzo klimatyczny...chata cud miód :)
Ogrody wiejskie , to moje ulubione miejsca na ziemi.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
K
czasami przeglądając sieć czuję się jak bliźniak jednojajowy ,bo ktoś pisze dokładnie to co i ja bym napisała :)))))))) no to witaj biźniaku co kocha stare piwniczki ,stare chałupy drewniane i wiejskie ogrody :))))) pozdrawiam Aga:)
OdpowiedzUsuńWitaj bliźniaku jednojajowy;-). Cieszę się ,że mamy podobne upodobania. O piwniczce mogę zapomnieć, bo mieszkam nad rzeką... szkoda. Buziaki
UsuńOch szkoda że akurat tam padało, no ale widzę że nawet w deszczu jest tam ładnie:) chodzę tam zawsze po inspiracje no i na kwiatowe zakupy :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę,że masz blisko do ogrodów Kapias. Dla mnie to ponad 200 km więc raczej prędko tam nie pojadę. Ale jestem pod ogromnym wrażeniem tych ogrodów.
UsuńPozdrawiam Kaśka
Słyszałam o tych ogrodach! Koniecznie musimy się tam wybrać, chociaż to całodzienna wyprawa z Kłodzka... a u nas powstała wielka klatka dla naszych pięciu króliczków :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyć te piękne ogrody. Wiem od nas z Barda mamy 9km bliżej jak Ty z Kłodzka. Pozdrawiam Kaśka
UsuńOgród zachwyca - to prawda. Byłam chwilkę wcześniej......
OdpowiedzUsuńZdjęcia mamy prawie identyczne :)
Pozdrawiam
To była bardzo fajna wycieczka. Bardzo pięknie musi wyglądać jak byliny zakwitną. Może kiedyś przyjadę tu w lipcu?
UsuńPozdrawiam Kaśka
Piękne miejsce, wspaniały fotoreportaż- dziękuję! A w deszczu też jest pięknie!
OdpowiedzUsuńNawet w deszczu warto było [pochodzić po tak pięknym ogrodzie.
UsuńMiłego dnia
Kaśka
Ach ten ogród wiejski... Cudny! I dobrze, że padało, bo z tabunami zwiedzających nie byłoby tak klimatycznie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślę,że specjalnie dla mnie spadł deszcz, bym mogła robić zdjęcia bez spacerujących ludzi.
UsuńBuziaki
Kaśka
Zdjęcia tak mnie zachwyciły, że nie mogłam przejść obojętnie - są tak pełne kolorów, aż się nastrój poprawia od samego patrzenia. Nigdy jeszcze nie robiłam przetworów z kwiatów czarnego bzu, ale ten przepis (pewnie też przez zdjęcie!) wygląda bardzo apetycznie. A o ogrodach też nie słyszałam, muszę sprawdzić, czy to daleko od Bydgoszczy. Kiedy Mieszkałam pod Warszawą, oglądałam ogrody w Wilanowie :-)
OdpowiedzUsuńO kurcze, trochę daleko... ;-)
UsuńOgród wygląda wspaniale. Czarny bez w formie syropu robię od lat. Warto bo jest pyszny , ale do zimy już nie mam ani jednej butelki, cały idzie na letnie napoje. Pozdrawiam Kaśka
UsuńA mam syrop i ja:) tata zrobił dla wnusia. Niestety nie wygląda jak Twój w tych cudnych słoiczkach...ale walory zdrowotne zachowane nawet w zwykłym szklaku ;) A miejsce, w którym byłaś....magia!
OdpowiedzUsuńSyrop jest super, nawet w zwykłym słoiku pięknie się prezentuje. Ja używam w większości małe słoiczki po obiadkach dla niemowląt. Są ładne i praktyczne. Fajne też są szklane butelki od soków.
UsuńPozdrawiam
Kaśka
Każdy Twój post pochłaniam w całości, tak jak te stare płoty, klamoty, podkłady itd. musze i ja wywlec to moje składowisko na światło dzienne, w każdym razie, podkłady kolejowe i taczkę starych sztachet 2 tygodnie temu mój M. zdobył w sąsiedztwie, a tych ogrodów jeszcze nie zwiedzałam natomiast byłam w Hortulusie k. Kołobrzegu i również ogród marzeń. Z kwiatów bzu zrobiłam nalewkę, nie wiedziałam, że syrop będzie taki fajny na upały. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie stare skarby. Zawsze mówię,że mam dość , a jak nagle coś mi się trafi to zaraz znajduje na to miejsce. A tym ogrodzie nie słyszałam, ale szkoda,że tak daleko.
UsuńBuzaki
Syrop pamiętam Babcia dawała na przeziębienie, krzew czarnego bzu tam rośnie, babci nie ma..mieszkając w mieście nie wiem czy mogę zbierać z dziko rosnących krzaków. Gdzieś udało mi się kupić nalewkę z kwiatów czarnego bzu ale to nie to samo.
OdpowiedzUsuńMurki i schodki piękne a malunek bardzo oryginalny i fajnie mieć taki u siebie.
Piękne zdjęcia zachwycającego ogrodu!!! Szczególnie podoba mi się ten wiejski i angielski a do tego świetne białe ławeczki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mieszkami niedaleko tych ogrodów i czasem tam zaglądam.
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze jest to, że każdego miesiąca wyglądają inaczej i za każdym razem bajecznie.
Pozdrawiam serdecznie!