Celem spaceru był targ w centrum miasta.
Można tu kupić wszystko od warzyw, owoców, ryb, chleba po drewniane, ręcznie robione szczotki do wszystkiego, retro klamerki- które sobie kupiłam, czy też wszelkiego rodzaju dekoracje.
Zachwycało mnie wszystko. Tu ceni się rękodzieło a nie tanią i kiczowatą chińszczyznę.
Na każdym straganie królują adwentowe wieńce. Można kupić gotowe wieńce na stół, pięknie udekorowane czterema świecami. Są wieńce do powieszenia nad stołem. Są też gotowe bazy z różnych drzew iglastych. A Ci bardziej kreatywni kupują wiązanki gałązek i słomiane podkłady.Moją uwagę zawsze przyciągają te piękne zawieszki. Pięknie się prezentują jako dekoracja przy drzwiach lub oknie. Piękne czerwone jabłuszka wyglądają jak prawdziwe.
Urocze koniki na biegunach zrobione są z siana i myślę , że są tegorocznym hitem w dekoracjach świątecznych.
Święta dla mnie muszą być czerwono - zielono-białe. Ale niemcy kochają też niebieskie dodatki. Tu piękna zawieszka z lawendy. Pięknie wygląda i jak cudownie pachnie.
Łuski z szyszek piniowych przerabiane są na różne cudeńka. Dlatego też gdy kupowałam sobie szyszki i pytałam dlaczego są tak krótkie- miła pani przekonywała mnie , że to inny gatunek.
Metalowe dzwoneczki w wersji świątecznej. Normalnie noszą je krówki lub państwo młodzi zaczepiają je do powozu weselnego.
Chyba wszystkie zakłady stolarskie na Bawarii są okupowane przez majsterkowiczów, którzy wybierają wszystkie piękne i długie wióry. Są one potem namaczane w farbie i nawijane na mokro na cienkie patyczki. Potem to już jak komu fantazja nakazuje formowane są w takie oto cudeńka.
A tu prawdziwe świąteczne jabłuszka. Wszystkie pięknie wypolerowane . Pani podaje je w śnieżnobiałych rękawiczkach i pakuje do torebki z siankiem.
Miło było oderwać się od trosk i przenieść się w bajkowy świat dekoracji. Najlepsze,że to dopiero początek. W grudniu jest więcej straganów, wszystkie podświetlone, wszędzie pachną pierniki i grzane wino.
Bawarczycy ubierają stroje ludowe, grają na instrumentach, tańczą,śpiewają, pija wino i jedzą dużo pierników. W domach piecze się ciasteczka. Uwielbiam te chwile.Gdy już nacieszę się Bawarią wracam do siebie do Polski i tu urządzam pieczenie ciasteczek i dziećmi. Mój syn choć ma prawie 14 lat nadal piecze ciasteczka. Wtedy gramy kolędy i robimy bałagan w całej kuchni. Jak już wszystko zostaje upieczone
i częściowo zjedzone , dzieci znikają, a ja zostaję w kuchni i sprzątam , i sprzątam i.......i jem i i ....
Ależ cudeńka tam sprzedają, też bym chciała się choć na chwikę tam znaleźć
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i witam wśród blogowiczów:)