Rok temu podawałam Wam przepis na rogaliki waniliowe i zupełnie przypadkiem właśnie dziś mam dla Was ten sam przepis. Oczywiście będą nowe przepisy , które w tym roku testuję ale mam też kilka pewniaków, które piekę co roku. I właśnie waniliowe rogaliczki to już nasza domowa tradycja.
Wczoraj upiekłam cztery blaszki i większość rozdałam. dziś rano do porannej kawy zjadłam dwa.
Z samego rana gdy tylko Bartek poszedł do zerówki , znalazłam chwilę by na dosłownie 5 minut usiąść na naszej werandzie. Ubrana w kurtę ,szalik i kapcie na nogach z aparatem w jednej ręce bo w drugiej miałam tacę z kawą wyszłam na werandę. Zimo. Ale jest pięknie, piękne światło do zdjęć;-) , bo w mojej kuchni mimo tego ,że klimatycznie zdjęcia wychodzą takie sobie. Wiecie, mamy dużo drewna, czerwone dodatki, jedno północne okno więc nie poszaleję . Ale sama kuchnia jest cieplutka i milutka.
A właśnie dziś mój mąż wyszlifował całą podłogę. Wyszła piękna, jasna. Aż szkoda oliwić. I sama nie wiem czym ją zabezpieczyć by została jasna, bo lakieru nie chcę. Może jasny wosk? Zobaczymy . Ma być jasna i naturalna. Wygląda tak pięknie ,że nawet w kapciach szkoda po niej chodzić.
Ale co do kawy na werandzie. Więc zimno , ostre powietrze ale jest fajnie kawka parowała, świeca migotała na wietrze. Lekki wiaterek, kotek pod nogami , kawka i chwila dla mnie. Zrobiłam kilka zdjęć, dopiłam kawę , usiadłam na schodach i popatrzyłam na moje biedne hortensje , które zaszalały przez długą i ciepłą jesień i wypuściły duże pączki. No mam nadzieję,że zrobi się zimno i moje błękitne kule zapadną w sen zimowy. Jak tylko stracą wszystkie liście owinę je białą włókniną i tak poczekają do zimnej Zośki.
Po tych kilku minutach dla mnie wpadłam w wir codzienności. No jeszcze spokojne śniadanko i herbatka i kilka fotek . Potem wpadła moja piernikowa Magda i przyniosła domek z piernika , ale taką pierwszą ścianę. Piękny z baby jagą i dziećmi. Jutro zrobię zdjęcie.
Potem szybko do sklepiku i tak do 16 bo ja normalnie do 17 ale robię sobie takie wagary i wieszam kartkę pilny zakup dzwoń - podejdę i podchodzę jak coś.
Więc w tym sklepiku paczek cała góra, problemów i rachunków jeszcze więcej więc zmęczona wpadam do domu , a tu mężu kończy odkurzać. I co sprzątanie kuchni. Ścieranie kurzy od góry do dołu. Jak dostałam powera to całą kuchnię od góry do dołu wysprzątałam, a wierzcie mi ,że mam nastawiane. No prawie cała bo jeszcze z jednej strony mam babcine miski ale to już jutro.
Więc kuchnia czysta, pachnąca świeżą podłogą, a ja zmęczona ale szczęśliwa siadłam do laptopa. No i jestem. Obok Bartek i tak siedzimy pod kołderką , ja piszę , a on ogląda.
Trudny dzień ale fajnie ,że jestem na blogu. Czekałam na to cały dzień.
Na mojej werandzie widzicie stare narty. Dostaliśmy od moich rodziców, tata na nich jeszcze jeździł. Fajna pamiątka , a i do zimowych zdjęć się przydadzą.
Stól zrobił Arek z kawałków pięknej eukaliptusowej deski. Szlifował i głaskał ale wyszła piękna . A nogi to ikea. Idealnie. delikatne.
Wianek zrobiłam w sobotę. Ten ma białe świece i w wolnej chwili dorzucę coś z dekoracji.
W wiklinowych skrzynkach wrzosy , które już zrobiły się szaro - bure, do tego gałązki i szyszki. Kot te szyszki wyciąga i nosi w pyszczku. I właśnie na zdjęciu zauważyłam,że kot mi strącił domek dla ptaków. Muszę jutro przynieść.
Wracam do rogalików i uciekam na serial. Nie oglądam prawie telewizji ale jakoś M jak miłość to lubię i często nawet się popłaczę. Jakoś tak na mnie działa. Hi hi
Przepis na rogaliki i link do 2 grudnia 2018.
ROGALIKI WANILIOWE
Składniki:
250 g mąki
szczypta soli
125 g cukru
155 g zmielonych migdałów ( bez skórki)
250 g masła
3 żółtka
zapach waniliowy
Wszystkie składniki zagniatamy. Odstawiamy na pół godziny do lodówki.
Następnie dzielimy ciasto na kawałki, rękami toczymy wałeczki, kroimy na kawałki. Następnie w rękach toczymy kulki, z kulek robimy wałeczki , formujemy rogaliki , układamy na blaszce.
Pieczemy w 180 C aż będą lekko złote. Zajmie to ok 12 minut w zależności od piekarnika. Mają być raczej jasne niż brązowe.
Blaszkę z rogalikami wyjmujemy z piekarnika, czekamy chwilę bo rogaliki są bardzo kruche. Następnie jeszcze ciepłe obtaczamy w cukrze i odkładamy na kratkę by dobrze wystygły. Przechowujemy w puszce.
Do rogalików wykorzystuję żółtka , które zostały z przepisu na gwiazdki cynamonowe.
To tyle na dziś. Do wieczorowej herbatki pierniczek od Magdy i zasiadam przed telewizor. Uściski i do jutra;-)
Kasia
Kasiu, u Ciebie zawsze tak cudownie i klimatycznie, tez robie te rozki migdalowe juz od lat i nigdy nie mamy ich dosyc. Domek piernikowy jest uroczy:) POzdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńRogaliki są pyszne, piekę co roku i testuję nowości. Dom pachnie bosko cynamonem i skórką pomarańczową. Najlepszy zapach do wnętrz;-) Ściskam Kasia
Usuń'Piernikowa Magda'- hehe ładnie to brzmi. Mistrza ma kobieta, zakochać się można w tym piernikowym domku. :) Zdjęcia niezwykle klimatyczne, cały post taki pełen, jakby to napisać...zapomniałam słowo. hehe No cóż, bywa... napiszę tak, jest to post pełen ciepła. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie. :)
Piernikowa Magda to mistrzyni wypieków, ale domek mój. Magdy są perfekcyjne:-) ja jeszcze muszę potrenować;-) Do jutra
UsuńI spóźniłam się na pierwszy dzień Ale zaraz wszystko nadrobie. Jak cudownie znowu do Ciebie zajrzeć i poczytać co słychać. I ten power w Twoim wykonaniu. Dodaje energi. Dzięki. Domek jest piękny. Lekcje u Magdy chyba nie są potrzebne. Pozdrawiam Do zobaczenia Do jutra Aśka
OdpowiedzUsuńAsiu miło,że jesteś. Wiesz cały rok nie mam czasu na blogowanie, a w grudniu gdy pracy ogrom zbieram się, spinam i codziennie piszę i piekę. Do jutra. Kasia
UsuńAż przez monitor zapachniało tymi ciasteczkami ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy będzie można przesyłać zapach przez internet;-) Uściski z mojej kuchni:-)
UsuńJak zwykle wszystko piękne i pewnie smaczne...;);) eMkę też lubię jako jeden z niewielu seriali..;);) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńM lubię , bo mnie odstresowuje i rozleniwia. A pieczenie uwielbiam na równi z fotografią więc dom pachnie cynamonem od 1 grudnia;-) Buziak
Usuń