czwartek, 21 marca 2019

Pierwszy dzień wiosny w domu pod brzozą



Pierwszy dzień wiosny jest dla  mnie zdecydowanie ważniejszy jak pierwszy dzień nowego roku.
To właśnie pierwszego dnia wiosny wprowadzam w życie zmiany, wiosenne postanowienia i nowe cele. Dziś w nocy księżyc świecił tak mocno, że nie mogłam spać. O trzeciej siedziałam w kuchni przy kawie i przeglądałam skrzynkę z nasionami.


Cały rok zbieram nasiona. Na targu kupuję różne gatunki pomidorów, cukinie itd, wyjmuję nasiona, suszę i przechowuję w torebkach , które robię z ozdobnego  papieru.


Zbieram też nasiona kwiatów , a wiosną wysiewam do skrzynek. Mam takie zwykłe plastikowe, ale mam też piękne drewniane, które zrobił mi Arek. Ale o tym  w następnym poście o szklarni. 




 Większość roślinek już wysiałam i codziennie je pielęgnuję ale wczoraj dokupiłam jeszcze trochę nasion. Planuję wiosenne nasadzenia i prace w ogrodzie.
Lubię ten czas jak ptaki śpiewają w ogrodzie. Cały rok je dokarmiamy i mamy sporą grupkę stałych bywalców. Gdy kupiłam ten dom nie było tu tyle ptaków. Były takie dzikie gołębie i tyle. Teraz słychać trele i szkoda,że nie znam się na gatunkach ptaków ale mamy ich do wyboru do koloru.


Prace w ogrodzie idą ciągle do przodu. W szklarni już zielono. Szklarenka jest osłonięta więc sałata pięknie w niej rośnie. Na wysokiej grządce cebulka się zazieleniła. Buraczki kiełkują ale bardzo wolno. Zrobiłam osłonę do wysokiej grządki i niestety silne wiatry zerwały folię, a jakoś nie mam kiedy się za to zabrać i grządka stoi otwarta. Jedyne ogrzewanie to kompost, resztki trawy  i słoneczko. 

Rabaty już kwitną, są przebiśniegi, krokusy, w zacisznej , ciepłej części zakwitły maleńkie żonkile.















 Kwitną przylaszczki, śnieżyczki ,przebiśniegi, żółty jaśmin.




 Chyba tak się nazywa ta roślina. 

Hortensje puszczają piękne listki. Zdjęcie zrobiłam gdy wiatr zerwał osłony. Jednak zaraz wracają pod białe kaptury i tak posiedzą do 10 maja. Rok temu na sam koniec kwietnia, wyjątkowo szybko pozdejmowałam zimowe osłony i niestety przymrozek i zimny wiatr zniszczyły mi kwiatostany hortensji. To był jednak dobry moment by je odmłodzić, przyciąć i podsypać kompostem. Urosły dorodne, kwitły na kilku pędach. W tym roku będzie burza kwiatów. Muszę sprawdzić tylko jakie ph ma ziemia i ewentualnie zakwasić.


Już widać pierwsze pączki tulipanów;-)


Piwonie też już wystawiają młode pędy do słoneczka.


A i trochę czerwieni , fioletu też znajdziemy w ogrodzie. Każdego ranka na liściach żurawek mam taki biały śnieg.



Pod brzozą takie maleństwa w atramentowym błękicie. Jak się nazywają???? Była właścicielka mówiła chyba cebulice? Nie wiem;-0


Clematisy przycięte z suchych gałązek. Już puszczają młode listki. Tylko więcej słońca i wszystko zrobi się zielone.



Róże przycięte, a piwonie drzewiaste podsypane kompostem i widać ,że będą bardzo dorodne w tym roku.




Ogród ogólnie ogarnięty. Trawnik naprawiony, napowietrzony, wygrabiony. Dosiałam trawę i posypałam cienką warstwą kompostu. 



Kompostowniki puste . To znaczy były opróżnione do zera  i teraz zapełniłam je na maksa nowym materiałem.

A co w domu;-)

W domu sortujemy śmieci i cały kompost trafia na ogród. Całą zimę zbierałam skorupki od jajek. To mój eko nawóz do lawendy. Zmiksowane skorupki posłużyły mi jako nawóz pod lawendę. A drobno pokruszone skorupki to moja broń numer jeden przed ślimakami.
A kolejną bronią jest miedź. A dokładniej cienkie paski blachy miedzianej. Tworzę z niej okręgi i za kilka dni rozłożę w ogrodzie wokół host i ostróżek. Ślimaki ich nie lubią . Nie cierpią miedzi. A mieszkając przy rzece mam ogromny problem ze ślimakami.
Ogród wstępnie udekorowany. Ale ciągle nie mam czasu by podmalować , naoliwić, odświeżyć. Ale spokojnie jeszcze mam czas.










































A przed domkiem ogrodnika , na stoliku przesadzam kwiaty, układam i fotografuję. 




W tym roku dużo żółtego.



Wszędzie w ogrodzie stoją kosze i donice z bratkami. Rano wyglądaja biednie, posypane odrobiną śniegu wyglądają jak zamarznięte. Ale jak tylko słoneczko zaświeci otwierają się i wyglądają cudownie.




Stare buty na schodach od werandy stoją już chyba 5 lat i nadal mnie zachwycają;-)


A tak bratki uśmiechają się do słońca. Ale o bratkach na werandzie to już następnym razem.



Na ogrodowym stoliku takie rarytaski. Piękne pierwiosnki . Wysadzę do ogrodu. Może będą rosły. A kule z mchu robię od lat. To takie moje ulubione wypełniacze do dekoracji.



A w altance na parapecie...







We flakonie już pierwsze kwiatki


W sobotę przyniaosłam same gałązki a już wczoraj pięknie rozkwitły. Zdobią kuchnię w moim sklepiku Kredens babci Heli.


Mój pomysł na wianek z sianka , bukszpanu i jajeczek. Szybko i fajnie. Zawisł też w sklepowej kuchni.Baza wianka to taki druciany wieszak z czyszczalni.



A w domu zmieniamy nasze nawyki. Minimalizuję użycie plastiku i chemii do minimum.


W szafkach do przechowywania używam babcinych słoików typu wek ze szklaną pokrywką pod gumkę. Na pokrywce mam wydrukowaną etykietę co zawiera słoik. To ułatwienie dla moich chłopaków, teraz zawsze wiedzą co jest w środku.




Słoiki z babcinej spiżarni, targów staroci itd. Bardzo polecam.

















A lampy kuchenne już znacie.




W lodówce też przechowuję wszystko w słoikach. A nawet w zamrażarce. 





Ale o tym napiszę więcej w kolejnym poście.


I kilka kuchennych migawek. Nasza mix kuchnia, zbieranina ale nasze klimaty.






A kuchenne ksiązki z przepisami....




I stara podłoga..





Podłoga z demobilu, podobnie jak stare cegły. 


A drewniane miotły to uwielbiam całym sercem.




A co do chemii. Kiedyś byłam zachwycona chemią z Niemiec. Piękne opakowania, skuteczna. Dziś wykorzystuję co mam i od trzech miesięcy nie kupiłam nic chemicznego. Ocet, soda i tyle. Oczywiście mam zapasy ale nic nie dochodzi więc bardzo się cieszę.


Zostało mi trochę płynu do zmywarki, ale też już szukam eko alternatywy.



Z wymianą tabletek do zmywarki raczej nie będę ryzykowała, bo ostatnio cudem uratowaliśmy naszą zmywarkę. Ale z płynem do prania już inna bajka i podam Wam fajny przepis. I działa.


Ale chcoć tabletki chemiczne to w ekologicznym słoiku. Tylko po co te pojedyńcze folijki. :-(((



Kupiłam takie szklane pojemniki i do nich wlewam wodę z octem. W drugiej mam odtłuszczacz, ale już na wykończeniu ;-)




Idę po zakupy z własną torbą. 


Nie kupuję przetworzonej żywności. Jak zaplanuję zakupy przynoszę do domu zero śmieci. Natomiast spontaniczne zakupy skutkują pełnym koszem śmieci. I to mnie męczy. Nie lubię i nie chcę plastiku. Tyle mogę zrobić dla nas, dla planety.

Wiem ,że to trudne ale można. Mieszkając na dwa kraje wiem,że w Niemczech jest mi łatwiej o ekologiczne zakupy. Mamy w miasteczku jaja od pani i mleko od krowy. Tak pod ręką. Więc korzystam. Sama nalewam mleko do szklanych butelek. Bartek zachwycony krowami , a ja że mam samo mleko w czystej, wolnej bez dodatków chemicznych butelce ze szkła.





I takie mleko najlepsze do kawy, a do tego domowe bajgle i najlepiej z samodzielnie zmielonego ziarna;-) Czasami tak mam.


W Polsce mam już namiar na krowę , jajka itd więc też jest super. 
Z mleka robię jogurt i ser. Oczywiście nie zawsze ale bardzo często. 


Nasz młody niejadek, oj straszny niejadek idzie do przedszkola z eko butelką i pojemnikiem na jabłka. Ale o niejadku innym razem.



W łazience eko eko. I chłopaki też się przestawili.


Pomyślicie, że zwariowałam bo mam taką mydelniczkę. Dostałam z przychodni i uwielbiam.



A resztki mydełek w torebeczkę i używamy do końca.




 I kilka migawek z francuskiego sklepiku z mydłami.
















Nie ma to jak za młodu wytłumaczyć jakie fajne sa takie mydełka w kostce. 


Eko patyczki i szczoteczki też wymienione. I jest fajnie;-)




A ja dopijam koktajl - zielony z okazji pierwszego dnia wiosny i uciekam do pracy. A błędy poprawię pomiędzy paczkami, które będę zaraz pakowała. 

Uciekam. Buziaki



KALENDARZ ADWENTOWY 2023 -12 - 17 grudnia JEDNO CIASTO- PIĘĆ RÓŻNYCH CIASTECZKEK

Mój stary dom i stare przedmioty z historią. Dom z duszą. Do takich domów bije moje serce. Każda stara kamienica, chatka i szopka wzbudzają ...