Moje zbiory to często przedmioty różnego pochodzenia i w różnych stylach. Więc postanowiłam jakoś tą moją zbieraninę dopasować. Pędzel w ruch i wszystko na biało.
Oj dużo tej bieli się nazbierało. A, że w mieszkaniu brakowało mi miejsca ( tylko 98 m2- he he) to przerobiłam piwniczne przyziemie na mieszkanie.
Skarby, każde z innej "MAŃKI"
Kawałki ozdobnej koronki doszyłam do białych ręczników. Teraz mam takie śliczne i romantyczne ręczniczki.
Ale żeby życie nie było takie proste to nasza kochana rzeka Nysa mnie zalała i oto efekt wilgoci na ścianie. Dobrze , że wszystko już wyschło i w marcu będę mogla to wszpachlować i pomalować.
Zwykła rzecz z Ikei wpadła pod pędzel. Jak się rozpędziłam z tym malowaniem , to pomalowałam też ławeczkę.
Przy okazji przemalowałam tackę.
Tu gotowa i wymalowana łazienka. A na poniższej fotce nocnik, który znalazłam w domu. Taka fajna staroświecka ozdoba.
Ramy obrazków też na biało tak do kompletu.
A tu już normalnie mix zbieraniny. Kafelki z różnych resztek. Wszystkie stare i piękne. Mój tato musiał się nakombinować aby je jakoś razem ułożyć. Każda ma inny wymiar i co najgorsze różną grubość.
Ale efekt końcowy bardzo mi się podoba.
A teraz krótka historia tej białej łazienki. Pierwsza fotka. Czarne i wilgotne miejsce w piwnicy.
Znajomi myśleli ,że oszalałam , bo chcę zrobić łazienkę z tej nory.
Bogdan w pocie czoła tynkuje. Cała zaprawa spada na ziemię. Horror.
Marmurowy blat z umywalkami już na właściwym miejscu. Tynki zrobione.. Wanna osadzona na tym co mam czyli na starych cegłach z ogrodu.
Tata położył płytki.
Łazienka nabiera wyglądu. Okno już wstawione.
Ale żeby było trudniej w nocy przyszła woda. I nic jej nie obchodziło, że ja wysuszyłam już piwnicę, że mam nowe tynki.Przyszła i poszła. Zostawiła wielki bałagan i wilgoć.
A że jestem zaradna baba to rękawy w górę i do roboty. I tym sposobem mam łazienkę w piwnicy. jest biała jak sobie ją wymyśliłam. Są tam moje kochane skarby. Pewnie jeszcze dojdzie tam coś białego ale to później.