czwartek, 24 grudnia 2015

Kalendarz adwentowy - dzień 23 na 24 - pisany nocą;-)



kreatywny magazyn wnętrzarski - wydanie świąteczne

Kochani witam was w 23 dniu mojego kalendarza. Dziś niespodzianka. Zimowy magazyn Green Canoe Style . Dla Was specjalnie. Mam też swój wkład w ten magazyn. Zajmuję się działem Pomysł i właśnie tam znajdziecie kilka moich dekoracji. Zobaczycie jak przerobić stary flakon, uszyć choinkę, zrobić coś fajnego z masy plastycznej czy też domki z gipsu. Zapraszam w imieniu całej naszej redakcji.A tu jest link do magazynu :

                                                                       KLIK

A co ja robię? Siedzę sobie w kuchni i czekam , aż makowce się upieką;-)
Jest środek nocy. Patrzę przez okno, a w wielu domach pali się światło. To znaczy ,że w tych domach pachnie pieczonym ciastem, mięskiem, gotowaną rybą....
Zawsze mówię sobie, nie , nie nie, nie będę siedziała do nocy żeby wszystko zrobić. Ale gdy przychodzi ten czas , zabieram się ostro do pracy.
Od kilku lat tradycją jest to,że wigilia jest u nas w domu. Wcześniej jedliśmy kolację wigilijną i moich babć. Miałam dwie babcie Hele, które zaszczepiły we mnie to zamiłowanie do świąt.
Biorę więc duży płaski rondel i w nim gotuję karpie. Pamiętam jak babcia mi tłumaczyła jak zrobić karpia w galarecie. Patrzę na kartkę z moimi bazgrołami. To przepis spisany w trakcie gotowania karpia z moją babcią. Pomyślicie śmieć , trzeba przepisać. No może i tak ale dla mnie to ważna rzecz. Do dziś nie przepisałam, ale zrobiłam zdjęcie telefonem;-) i zapisałam na dysku.
Bulion , rybie głowy, ogony itd leciutko pyka. Ja szukam w szafie półmisków od babć. Jeden od  babci ze strony taty. Ważny , bardzo ważny. Ma obrazki z bawiącymi się dziećmi. Zawsze była na nim ryba. Nigdy nie chciałam jeść karpa, zawsze podziwiałam półmisek. Potem dostałam go, gdy babci już nie było. W któreś święta przyszedł brat taty, zobaczył karpia i powiedział,że pyszny i na półmisku od babci;-). Drugi półmisek od drugiej babci. Potem robię galaretę z cebulką, taką gotowaną. Przepis od babci ze strony mamy. Przecieram cebulkę do gorącego bulionu. Mam drewnianą pałkę( taką kulę do ucierania w makutrze, którą wytoczył mój dziadziu Wiesiu) , przecieram dokładnie i nagle trach. Metalowe sitko rozpadło się. Idę z miską do łazienki. Zabieram blender. Ta łazienka po to ,że chłopaki śpią;-). No więc zmieniam przepis i miksuję. Tak pomiędzy piekę chałkę od babci. Taka przypieczona, a jak wyjmuję z piekarnika to stukam od spodu, ma być głuchy odgłos. Jest. Znaczy,że będzie dobra. Babcia podała mi przepis ,że do 0,5 l garnuszka wsypać cukier i dolać mleka do pełna- więc muszę mieć ten babciny garnuszek bo inaczej chałka będzie nie taka. Potem jak zawijam chałkę z tych czterech warkoczy to ładnie maluję jajkiem i obsypuję makiem , uważam by mak był tylko na tych bulkach. U babci był tylko na bulkach, u mnie niestety nie tylko;-(. A no i mazurek. No nie taki wielkanocny, ale tak się u nas nazywało to ciasto z kawowym kremem i trzeba cienkimi ciastami na miodzie.Więc piekę trzy cienkie placki.Na złoto bo będą za twarde.Uf zrobione.
Mak ugotowany, odcedzony, kręcę jak u babci trzy razy. Ta tylko różnica,że u babci trzeba było rączką pomachać przy takiej metalowej maszynce na korbę. Ja mam elektryczną więc się cieszę ,że idzie mi to sprawnie. nawet jak myję to sitko od maszynki, to zapałką wydłubuję ten mak z każdego oczka. Można inaczej , ale tak robiłam u babci. Pewnie żebym miała zajęcie , to babcia kazała mi wydłubywać mak z oczek. Na ale robię jak tradycja karze. Potem myślę o matko trzeba utrzeć jajka z cukrem do teko zmielonego maku. Mam pomysł , biorę taki mikser na korbkę od babci. Ucieram dzielnie i myślę ,że jeszcze pianę z białek trzeba do maku. Poddaję się i biorę mikser z taką wtyczką na prąd hi hi.
I mimo tego ,że już nic mi się nie chce, to myślę sobie jakie łatwe mam życie. Że mam mikser na prąd. Nawet dwa bo drugi na korbkę. Że mam piekarnik elektryczny , a babcie miały kuchnie węglowe, no potem obok były kuchenki gazowe. I pamiętam wkładane dachówki, bo przypalał, to obracanie bo nie dopiekał..., a ja mam termoobieg i z głowy. I blachy z teflonem lub inne i papier do pieczenia. I cieszę się ,że mam zmywarkę, a babcie nie miały. I kiedyś tych płynów do naczyń nie było. Ba nawet trzeba było wody nagotować. No i ogólnie ,że mam prąd i ciepło w domu.
Ale bardzo mi brakuje smaku kiełbas, szynek i boczku od babci i dziadka. Pycha, te ciepłe, wędzone, pachnące, nawinięte na kiju na ostatnim pokoju ( ja nie mam ostatniego pokoju;-( szkoda, ale jakoś moje pokoje są równo rozłożone. Na tym ostatnim pokoju wisiały piękne pętka kiełbas. Ach co ja bym dała....
I tak myślę ,że zapomniałam suszu na ten kompot, co jako dziecko go nie trawiłam , a dziś chyba uwielbiam. No i znów do sklepu:-(. Dziś po 18 poszłam z Bartkiem do sklepu po kakao. Przewietrzyłam dziecko, pogadałam z ludźmi, złożyłam życzenia, kupiłam wszystko tylko nie kakao;-(. Więc jutro z tym suszem;-)
No dobra, kochani . Idę spać. makowce wystygną w piekarniku. Patrzę na wykrochmalony obrus od babci, na talerze zbierane od babć ( ich ślubne prezenty- oczywiście pojedyncze sztuki;-( ) , na talerze ze półmisek ze ślubu rodziców i te moje co dokupiłam bo takie same znalazłam na allegro;-) mam komplet. Użyję nowych bo tamte są bezcenne. Choinka zapalona. Otulona białym boa. Ten boa to tak się sypał,że wyglądało jakby nasz biały kot tarmosił się z aniołem. No więc boa, czerwone bombki , ciepłe białe lampki. Jak ja to lubię . Tak bardzo się rozpisałam ,że piszę 45 minut. Była 11:45 33 grudnia, a teraz jest 00:29 24 grudnia. Tadam mamy wigilię. I nie ma tego śniegu;-) Szkoda. Idę spać i pewnie jeszcze wrzucę kilka fotek, a życzenia też złożę. Dobranoc kochani. Dziękuję,za wsparcie przez te 24 dni. Za życzenia zdrówka dla Bartka ( już dobrze) . Idę spać, bo rano po to kakao i szusz muszę iść, i polewy zrobić i sałatki , ....i dla gości nakryć...
Pa pa.
PS
Nie czytam tekstu, za błędy przepraszam , jak znajdziecie poprawię, ale teraz padam na nos. Buziaki Kaśka

5 komentarzy:

  1. Nie czytałam w nocy, bo też pilnowalam makowce, ale warto było wstać o 6 i zacząć dzień od tej lektury.
    Dziękuję i wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowia i Spokoju w te święta , a przede Wszystkim radości z obecności Wszystkich przy świątecznym stole.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.pieknie opisana tradycja.to ONA sprawia,ze te Swieta sa takie piekne i zblizaja kilka pokolen naszych Najblizszych. zycze odpoczynku i Wesolych Swiat

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale u Ciebie świątecznie. Klimat pełną parą :D Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ;-)
Pozdrawiam Kaśka

BUŁECZKI Z CZOSNKIEM NIEDŻWIEDZIM

Przepyszne bułeczki z czosnkowym pesto. Najlepsze jeszcze ciepłe, ale równie dobre w kolejny dzień. Można podpiec w piekarniku i znów będą c...